Anegdoty z życia wzięte o Go
Idź do strony 1, 2, 3  Następny  :| |:
-> Forum ogólne

#1: Anegdoty z życia wzięte o Go Autor: pjkSkąd jesteś: Warszawa PisanieNadesłano: Pt list 14, 2003 8:13 pm
    ----
Często jesteśmy świadkiem zabawnych Bardzo szczęśliwy /ciekawych Zawstydzony sytuacji podczas gier więc proponuję abyśmy się nimi podzielili.

PJK

#2:  Autor: SayakaSkąd jesteś: Poznan PisanieNadesłano: Pn list 16, 2003 3:24 am
    ----
Jesli za zabawną sytuacje mozna uznac sfalszowanie sobie oka lub postawienie sie w autoatari, to ja mialam tego od groma:)

#3:  Autor: XellosikSkąd jesteś: Kielce PisanieNadesłano: Pn list 16, 2003 3:56 pm
    ----
Niewiem czy to jest zabawne, ale kiedys przegralem partie bez zadnego mojego kamienia na planszy ! Czyli poprostu do zera ! Zawstydzony Przewracający oczami

#4:  Autor: dedeSkąd jesteś: Trojmiasto PisanieNadesłano: Pn list 16, 2003 11:35 pm
    ----
Dawno temu, gdy mialem tak 16-18k, udalo mi sie namowic na gre Leszka. Gralimy na 9h. Wynik: 303 do 3:)

#5:  Autor: NexoSkąd jesteś: Radzionków PisanieNadesłano: Pn list 17, 2003 1:51 am
    ----
dzis na turnieju Piotrek wygral do 0 Bardzo szczęśliwy
zdjal przeciwnika z deski Bardzo szczęśliwy

podobno rekord :>

#6:  Autor: IshikawaSkąd jesteś: Lubartów PisanieNadesłano: Pn list 17, 2003 5:44 pm
    ----
No ja miałem bardzo śmieszną anegdotę z życia. Grałem sobie w Go na 13 handi, przeggrałem do 0 Zawstydzony

#7:  Autor: ketchupSkąd jesteś: Warszawa PisanieNadesłano: Wt list 18, 2003 5:30 am
    ----
Nexo wrote:
dzis na turnieju Piotrek wygral do 0 Bardzo szczęśliwy
zdjal przeciwnika z deski Bardzo szczęśliwy

podobno rekord :>

Nie jest to rekord. Robert Zabłocki opowiadał mi, że w połowie lat 80 gral w Finałach Mistrzostw Polski Wykrzyknik z Panem Majerskim (1k) - graczem bardzo ostrym i walecznym. Robert nie tylko zdjął go z deski, ale zdążył też w międzyczasie 3, czy 4 razy spasować, więc wynik był w okolicach 365 punktów...

Swoją drogą anegdot goistycznych uzbierało się całe mnóstwo. Do najbardziej znanych należy ta, o serii gier o piwo między Januszem Kraszkiem, a jednym z czeskich danowców.
Jeżeli ktoś lubiący i umiejący ładnie pisać ją zapoda, mogę się zrewanżować anegdotą o tej anegdocie Puszczający oczko

P.S. A przegranie na 13 do 0 nie jest żadnym wielkim wydarzeniem. Ja na dzwiewiątce dałem się jakiś czas temu zdjąć z deski Ashtonowi, który miał wtedy koło 18k, jeśli dobrze pamiętam Wesoły

#8:  Autor: pjkSkąd jesteś: Warszawa PisanieNadesłano: Cz list 20, 2003 9:55 pm
    ----
ketchup wrote:


(...)
Swoją drogą anegdot goistycznych uzbierało się całe mnóstwo. Do najbardziej znanych należy ta, o serii gier o piwo między Januszem Kraszkiem, a jednym z czeskich danowców.
Jeżeli ktoś lubiący i umiejący ładnie pisać ją zapoda, mogę się zrewanżować anegdotą o tej anegdocie Puszczający oczko

(...)
Właśnie takie anegdoty miałem na myśli proponując ten temat.
itp. Jak np. uczenie zagrań graczy znacznie silniejszych od nas.
A wszystko robione w całkowitej nieświadomości zainteresowanego.
Wesoły

#9:  Autor: janekSkąd jesteś: Wodzisław Śląski PisanieNadesłano: Pn lut 09, 2004 4:29 pm
    ----
Opowię anegdotkę, którą na pewno wiele osób zna. W różnych wersjach powtarzana jest dzisiaj jak świat szeroki Uśmiech , historia będąca jej pierwowzorem działa się jednak w Europie, gdzieś na trasie kolejowej z Warszawy do Amsterdamu.
Rzecz działa sięw zamierzchłej prehistorii, której najstarsi górale nie pamiętają Uśmiech - w połowie lat '70 XX w.
Bohater historyjki jechał na jakąś konferencję do Holandii. Ponieważ był zapalonym miłośnikiem Go, podróż skracał sobie czytaniem literatury goistycznej. W pewnym momencie sympatyczny azjata, który wsiadł gdzieś po drodze, zapytał, czy może mogliby zagrać w Go na planszy magnetycznej, którą nasz bohater miał również w bagażach.
Ten, pewny siebie - było nie było : najsilniejszy goista na południe od Warszawy - zaproponował uprzejmie grę równą, nigiri.
Po zaciętej, dość wyrównanej walce azjata wygrał. Dużo. Dokładnie 20 punktów.
Nasz człowiek, nieco zakłopotany zaproponował rewanż, tym razem miał grać czarnymi z trzema kamieniami handikapu. Ku swojemu zdumieniu, znowu przegrał. Znowu dokładnie 20 punktów!!
Następnie grali na pięciu kamieniach, potem na siedmiu.
Z wiadomym już wynikiem. 20 punktów dla białego....
Grę na dziewięciu handikapach kończyli już właściwie na stacji, na której azjata wysiadał. Azjata był już na peronie, gdy nasz człowiek kończył liczyć grę. Zdążył jeszcze zawołać przez okno : ZNOWU 20 PUNKTÓW !!!

Nigdy ponownie nie spotkał swojego przeciwnika.
Nie dowiedział się jak się nazywa i skąd pochodzi.
Zawsze już jednak przed grą z nowopoznanym graczem Go pytał się o jego siłę i zawsze pytał go - gdy ten był silniejszym graczem - na jakim handikapie mają grać.

#10:  Autor: TommellSkąd jesteś: Police PisanieNadesłano: Pn lut 09, 2004 5:18 pm
    ----
Historyjka troche podobna do tej ze (o ile mnie pamięć nie myli) "Świata Go" - tyle, że tam był to klub w usa, do którego przyjachał zawodowiec i grał z każdym od najsłabszego gracza w klubie zawsze wygrywając o 5 punktów. Gdy skończył partię z mistrzem z tegoż klubu, tamten zapytał dlaczego wszyscy przegrali akurat o 5 punktów. Odpowiedź zawodowca była prosta: "Wygrana w grze szkoleniowej o więcej niż 10 punktów to hańba dla ucznia i afront dla nauczyciela, który nie potrafi kontrolować gry."

#11:  Autor: janekSkąd jesteś: Wodzisław Śląski PisanieNadesłano: Pn lut 09, 2004 7:17 pm
    ----
ale ja znalem czlowieka Uśmiech
I to była bardzo dobrze znana historia hmm, 20 lat temu z okładem Uśmiech

#12:  Autor: marcinSkąd jesteś: Poznań PisanieNadesłano: Pn lut 09, 2004 7:19 pm
    ----
Może jednym z powodów zacofania Zachodu w Go jest fakt, że zawodowcy niechętnie pokazują swoją prawdziwą siłę w grach szkoleniowych? Rozsierdzony

#13:  Autor: janekSkąd jesteś: Wodzisław Śląski PisanieNadesłano: Cz lut 12, 2004 12:36 pm
    ----
Dawno, dawno temu, za lasami, za górami....
Nie.
Przed górami. W Katowicach, była kapitalna imreza - tzw. Katowicki Go Meeting.
Był to turniej handikapowy, 8-mio rundowy, 4-ro dniowy.
Kapitalna impreza. Wszyscy spali i grali w tym samym budynku. Na rundy turniejowe można było w papućkach Puszczający oczko .
Działo się to w czasach, kiedy w sklepach spożywczych można było kupić jedynie ocet i wyrób herbatoniepodobny o nazwie "Popularna", a tak potrzebne artykuły spożywcze jak np. piwo, można było kupić jedynie okazjonalnie i w dodatku tylko po znajomości.
Wieczorem, po rundzie, przy jednym stoliku usiedli Janusz Kraszek 4 dan i czeski goista V.N. wówczas 2 dan.
V.N. poprosił Janusza o grę, a po jego zgodzie, zaproponował nigiri.
Chcial zagrac tak, jak w turnieju, rowną grę. Janusz oczywiście odmówił: turniej turniejem, ale dystans jest 2 kamienie i tak będziemy grać towarzysko.
V.N. chwilkę podumał, po czym stwierdził - jak na handikapach - to gramy o piwo!
Gra skończyła się szybko wygraną Janusza. V.N. potruchtał do swojego pokoju po butelkę piwa - jako człowiek zapobiegliwy i zorientowany w polskich realiach przywiózł ze sobą spory zapas pilznera...
Gdy Janusz z błogością raczył się wygraną V.N. zaproponował rewanż.
OK, odpowiada Janusz, ale przegrałeś, więc będziemy teraz grali na 3 handikapach!
V.N. upewnił się tylko, że ponownie stawką jest butelka piwa i szybko położył na desce 3 kamienie.
Potem była następna gra, na 4 kamieniach.
I na pięciu...
Januszowi grało się coraz lepiej Puszczający oczko , a i kibice z gry na grę lepiej się bawili Uśmiech .
A V.N. z niedowierzaniem patrzał na szybko topniejący zapas piwa Uśmiech
Kiedy po wygraniu przeciwko 7 handikapom Janusz napoczął kolejną wygraną i zaproponował rewanż, V.N. się wycofał.

#14:  Autor: yoszSkąd jesteś: Suwałki, Olsztyn, Warszawa PisanieNadesłano: Cz lut 12, 2004 1:47 pm
    ----
ketchup wrote:
Jeżeli ktoś lubiący i umiejący ładnie pisać ją zapoda, mogę się zrewanżować anegdotą o tej anegdocie Puszczający oczko
Anegtoda padla, slowo sie rzeklo: teraz czekamy na anegtode o anegdocie Puszczający oczko

#15:  Autor: ketchupSkąd jesteś: Warszawa PisanieNadesłano: Pt lut 13, 2004 3:31 pm
    ----
Coz, moze anegdota, to okreslenie troche na wyrost...
Kiedy pierwszy raz zetknalem sie z ta opowiastka, byla to jej mocno zmodyfikowana wersja. Zakonczenie bylo mniej wiecej takie:
Po wygraniu na 8h i dopiciu kolejnego piwa bialy mruknal "Na dziewieciu nie grywam" i oddalil sie chwiejnym krokiem.

Nie na tym polegala jednak glowna roznica w stosunku do oryginalu, ktory poznalem kilka lat pozniej. Akcja zostala przeniesiona do Japonii, w roli Janusza zostal obsadzony Pro 9d, a jako czarny czolowy polski goista bedacy podowczas Inseiem Puszczający oczko



-> Forum ogólne

Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Idź do strony 1, 2, 3  Następny  :| |:
Strona 1 z 3