problem egzystencjalny za 40 punktów ;)
-> Forum ogólne

#1: problem egzystencjalny za 40 punktów ;) Autor: shindouSkąd jesteś: z mangi ;p PisanieNadesłano: Sb lut 28, 2004 10:04 pm
    ----
Zdarzyło mi się kilka razy wygrać wysoko partię - przewaga 40-60 punktów - mimo wcześniejszego błędu za, powiedzmy - 40 punktów... Jak bardzo poważny w takiej sytuacji to błąd? W końcu i tak wygrywam, a czy o 100 czy mniej punktów, to nie powinno mieć żadnego znaczenia - chyba że następnym razem taki bład zadecyduje o mojej przegranej i... nie wiem, co myśleć w takim wypadku o swoich umiejętnościach.. większe niż mojego przeciwnika czy nie, jeśli robię tak poważny bład a on umie to wykorzystać?
(Na razie mnie nie stać na "wspaniałomyślność" by powiedzieć przeciwnikowi: to bylo shidogo :P)

PS a tak właściwie to mógłby wcześniej poddać, prawda? Puszczający oczko

#2:  Autor: RadziolSkąd jesteś: Tychy PisanieNadesłano: Sb lut 28, 2004 10:57 pm
    ----
Jezeli wygrywasz o 100 pkt to juz samo za siebie mowi ze jestes lepszym graczem niz Twoj przeciwnik... popelnianie prostych bledow zdarza sie nawet najlepszym, tyle ze oni popelniaja je znacznie rzadziej... w miare rozwoju sily mysle ze i Tobie wspolczynnik popelniania podstawowych bledow bedzie malal, wiec radze nie przejmowac sie samym faktem ich popelniania lecz raczej myslec nad tym zeby drugi raz tego samego bledu nie popelnic...
Inna sprawa to taka, ze przy takim prowadzeniu czesto sie rozluzniamy... ale to juz bardzo indywidualna sprawa kazdego...
No i wiadomo... powinien zrezygnowac wczesniej a nie liczyc na blad przeciwnika Uśmiech

#3:  Autor: RadziolSkąd jesteś: Tychy PisanieNadesłano: Sb lut 28, 2004 11:00 pm
    ----
tak na marginesie, shido-go nie polega na oddawaniu grup za 40 pkt przy przewadze 100 pkt Drwiący

#4:  Autor: kaisujSkąd jesteś: Lublin PisanieNadesłano: Pn lut 29, 2004 1:59 am
    ----
Mysle, ze oddawanie grup za 40 pkt gdy sie prowadzi 100 pkt to normalka na naszym poziomie. Raz, ze czesto sie rozluzniamy i spada koncentracja, jak to napisal Radziol. Zwlaszcza, gdy gra sie w klubie i przy okazji gada sie z kilkoma osobami, wcina celubarza i tlumaczy komus nowemu co to atari. Dzis tak mialem, ze gralem z jednymz nowszych kolegow z klubu na 4h i stracilem grupe, przez co nie zabilem jego grupy za jakeis 40 pkt. Wygralem i tak +120. Owszem, mialem takie poczucie, ze jako osoba uczaca go, moze ktos, kogos slabsi nasladuja, nie powinienem sie byl wylozyc w taki prosty sposob. Czulem niesmak i jakies wewnetrzne rozzalenie,a moze raczej zlosc na siebie samego. Nawet sobie zadalem pytanie czy takie rozluznienie i nie granie przez 100% czasu na maxa swoich mozliwosci jest brakiem szancuku wobec mojego przeciwnika. W koncu nie gralem zle, a jedynie nie zauwazylem atari.

#5:  Autor: larsenSkąd jesteś: Warszawa PisanieNadesłano: Pn marca 01, 2004 4:03 pm
    ----
moj sensei zawsze mowi, ze z zasady nie wypada konczyć gry z taką roznicą punktów Zawstydzony , niezaleznie od podstawek. Inna sprawa, ze jeszcze 2-3 miesiace temu mialem taki styl gry, ze bez wzgledu na sile przeciwnika wynik zalezal od tego czy ten utrupi mi jakas duza, uciekajaca grupe.

A zreszta nawet nie o wynik tu chodzi. Mam przeciwnika (6k, przewaznie 2-3 handi), z ktorym typowa partia wyglada tak: gubie naroznik, gramy ko o zycie, robie ostra redukcje, ko, podstawka, znow ko... i wynik 5 moku w jedna lub druga strone, mimo ze na planszy byly wlasnie te 40-punktowe roznice.



-> Forum ogólne

Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Strona 1 z 1