Dowcipów matematycznych ciąg dalszy
-> Rozrywka

#1: Dowcipów matematycznych ciąg dalszy Autor: TommellSkąd jesteś: Police PisanieNadesłano: Śr lip 21, 2004 5:02 pm
    ----
Jakiś czas temu był tu temat z dowcipami matematycznymi, ale albo został usunięty celowo, albo wypadł przy siadzie serwera (albo jestem ślepy)
Tymczasem jeszcze jeden, tym razem dla tych, którzy znają się odrobinę na angielskiej terminologii matematycznej:

Jest bal. Na balu bawią się i tańczą różne funkcje. Bawią się wszystkie poza jedną biedną e do x. Ta niepocieszona siedzi w kącie i sączy sobie drinka. W pewnym momencie podchodzi paczka funkcji liniowych i zagaduje:
- Ej Ty, e do x, czemu się nie integrujesz?
- A bo to i tak nic nie zmienia...


[ang. integrate - całkować]

#2: Re: Dowcipów matematycznych ciąg dalszy Autor: bergmanSkąd jesteś: Torun/Wawa PisanieNadesłano: Cz lip 22, 2004 3:25 am
    ----
dobre:)


matematykowi, fizykowi i biologowi nakazano z drutu(wszyscy dostali po kawalku tej samej dlugosci) ogrodzic dzialke tak by miala jak najwieksze pole...
wiec biolog wzial drut i ulozyl kwadrat szczesliwy oddalil sie,

nastepny fizyk... wzial kartke i olowek pocalkowal(nie do konca wiedzial co liczy ale wyszlo) i ulozyl okrag, rownie szczesliwy oddalil sie, ostatni

matematyk wzial drut rzucil go w bezwladzie na ziemie stanal w srodku powstalej lamanej zamknietej i powiedzial ze jest na zewnatrz:)

#3:  Autor: TommellSkąd jesteś: Police PisanieNadesłano: Cz lip 22, 2004 1:29 pm
    ----
Też dobre :}

A tymczasem przypomnienie jednego starego dowcipu (pewnie wszyscy znają):

Był sobie nauczyciel matematyki. Dostała się chłopakowi nieciekawa robota, bo musiał wykładać w szkole dla hydraulików. Matematyk miał rzecz jasna wysokie ambicje i był odrobinę nieusatysfakcjonowany taką robotą w której wykłada tylko absolutne podstawy. No ale cóż.
Pewnego dnia postanowił nauczyć swoją klasę hydraulików podstaw geometrii. Nakreślił na tablicy okrąg, napisał im wzór na jego obwód po czym chciał napisać wzór na pole powstałego koła. Tylko jakoś tak mu się zapomniało to doszedł do wniosku, że obliczy sobie z całek. No i tak odszedł na stronę, liczy, liczy, doliczył się. Napisał na tablicy: -pi r2(kwadrat). Patrzy na to, patrzy.. No jakoś tak dziwnie, nie pamięta, żeby we wzorze na pole koła był jakiś minus.
W tym momencie ozdywa się zbiorowy szept z klasy: ...zmień obszar całkowania, zmień obszar całkowania!...

#4:  Autor: bergmanSkąd jesteś: Torun/Wawa PisanieNadesłano: Cz lip 22, 2004 1:58 pm
    ----
tak apropo calkowania to kiedys pi wyszlo mi ujemne... podczas calkowania zapomnialem odwrocic granice calkowania(znalazlem blad po 2 miesiacach gdy wspominalem kleske...)


grupie czolowych naukowcow z roznych dziedzin postawiono pytanie
'czy wszystkie liczby nieparzyste poczynajac od 3 sa liczbami pierwszymi?'

biolog: "3 tak, 5 tez, 7 tez... no coz widac oczywista tendencje w naturze"

fizyk: "3,5,7 tak, 9 nie, 11 i 13 znowu tak .... coz 9 musialo byc bledem
pomiaru"

ekonomista po SHGu: "3 tak, 5 tak, 7 tak, 9 tak, 11 tak... nie widze
problemu"

spec od marketingu: " 3 oczywiscie, 5 rowniez, 7 no przeciez widza
panstwo ze oczywiscie tak, dziewiee jedenascie
tez oczywiscie, 13 no sami panstwo widza"


(dopisalem informatyka)
informatyk "3 tak, 5 tak,7 tak , 7 tak ,7 tak ,7tak, 7tak...."

absolwent gimnazjum po reformie: " co to sa liczby pierwsze?"


Ostatnio zmienił(a) bergman dnia Pt lip 23, 2004 4:15 am, w całości zmieniany 1 raz

#5:  Autor: KijanaSkąd jesteś: Warszawa PisanieNadesłano: Cz lip 22, 2004 6:34 pm
    ----
tommel ten dowcip z hydraulikami to troche inny jest ... w tej wersji co powiedziales puenta jest troche bez sensu wydaje mi sie

Ostatnio zmienił(a) Kijana dnia Cz lip 22, 2004 6:37 pm, w całości zmieniany 1 raz

#6:  Autor: KijanaSkąd jesteś: Warszawa PisanieNadesłano: Cz lip 22, 2004 6:36 pm
    ----
Przytocze:

Profesorowi matematyki pękła w łazience rura. Zadzwonił po hydraulika,
a ten krzyknął mu taką cenę że profesorowi ugięły się nogi...
- Panie, ja tyle w miesiąc nie zarabiam!
- To zmień pan pracę, idź pan na kurs dla hydraulików. Tylko nie mów
pan, żeś pan profesor, bo nie przyjmą. Powiedz pan, że masz pan
siedem klas podstawówki...
Profesor zrobił, jak mu hydraulik radził. Od tej pory zarabiał dziesięć
razy więcej niż jako profesor matematyki. Jednak pewnego dnia wyszło
zarządzenie, że wszyscy hydraulicy mają mieć skończoną conajmniej
podstawówkę. Profesora wysłali na kurs doszkalający...
Na którychś z kolei zajęciach profesora poproszono do tablicy:
- Na poprzednich zajęciach poznaliśmy wzór na pole koła. Może pan
nam go przypomni?
Profesor zdębiał. Pole koła? To było tak dawno... Ale nic to, można
wyprowadzić. Zapisał funkcję i zaczyna całkować. Liczy, liczy i wyszło
mu minus pi er kwadrat. Minus? Gdzieś jest błąd... Liczy jeszcze raz
i wychodzi znów minus pi er kwadrat... Odwaraca się do kolegów i
wzrokiem błaga o pomoc. A cała sala szepce:
- Zmień granice całkowania!

#7:  Autor: TommellSkąd jesteś: Police PisanieNadesłano: Cz lip 22, 2004 6:47 pm
    ----
Hehehehe, teraz puenta jest faktycznie zupełnie inna. Mimo to jednak będę bronił swojej wersji - taką po prostu zasłyszałem.

bergman wrote:
(...)absolwent gimnazjum po reformie: " co to sa liczby pierwsze?"
Ekhm.. ja jestem absolwentem gimnazjum po reformie :}

#8:  Autor: DobromilaSkąd jesteś: Łódź/Zielonka PisanieNadesłano: Cz lip 22, 2004 8:31 pm
    ----
To ja może powtórzę te dowcipy które były na początku:

pierwszy (polecam wszystkim po kursie algebry liniowej):

Siedzą dwa słonie na drzewie.
I nagle leci wektor.
Słonie popatrzyły na siebie.
Nagle leci drugi wektor, liniowo niezależny z poprzednim.
Słonie wzruszyły ramionami, w końcu niejedno już w życiu widziały.
Aż tu leci trzeci wektor liniowo niezależny z oboma poprzednimi.
I tak leciały te wektory, i każdy liniowo niezależny z resztą.
Aż jeden słoń mówi:
- Widziałeś?
- No, one tu chyba mają jakąś bazę.

drugi (wystarczy chyba liceum przed reformą) ;):

Żyła sobie na pustyni funkcja Edoiks. Była szczęśliwa i nic nie mąciło jej spokoju.
Jednak pewnego dnia przez jej kawałek pustyni przebiegła przerażona inna funkcja. Edoiks zdziwiła się. Po chwili zaczęły nadbiegać kolejne funkcje, aż w końcu Edoiks udało się zatrzymać jedną z nich.
- Co się stało? - zapytała - Dlaczego wszystkie uciekacie?
- Oooperator Różniczkowania! Nadchodzi straszny Operator Różniczkowania!
Edoiks uśmiechnęła się do siebie. W końcu była funkcją e do x. Niegroźny dla niej jest Operator Różniczkowania.
Aż w końcu przybył.
- A ty, nędzna funkcjo, czemu nie uciekasz przede mną? - zdziwił się straszny Operator.
- Hahaha, ja jestem e do x, nic mi nie możesz zrobić!
- A ja jestem de po de igrek!

Puszczający oczko

#9:  Autor: MandosSkąd jesteś: Łódź PisanieNadesłano: Cz lip 22, 2004 8:50 pm
    ----
Taki dowcip był (może i jest nadal) bardzo popularny na moim ulubionym wydziale PŁ:

Aresztowno trzech profesorów FTIMS'u (Fizyka Techniczna, Informatyka i Matematyka Stosowana), każdego z innego wydziału, tak więc był to fizyk matematyk i informatyk. Zamknięto ich w osobnych celach, troche pogłodzono i dano po jednej puszce konserwowej ale bez otwieracza. Po godzinie sprawdzono co się dzieje w celi fizyka. Puszka otworzona zawartości już dawno nie ma więc padło więc zasadnicze pytanie
- jak pan profesor tego dokonał ?
- ano oliczyłem gdzie należy przyłozyc jaką siłe aby puszkę otworzyć, za teorią poszła praktyka i puszka otworzona.
Następnie zobaczono co się dzieje w celi informatyka i znów okazało się że puszka jest otworzona, a zawartości nie ma. Padło to samo pytanie a profesor informatyki na to :
- to proste skorzystałem z prostego algorytmu, "repeat rzucaj puszka o scianę until się otworzy", algorytm został sprawdzony w praktyce i zadziałał
Wchodzą do celi matematyka i widzą jak ten stoi w rogu i coś szepce. Podchodzą bliżej i słyszą :
- przypuśćmy że puszka jest otworzona, przypuśćmy że puszka jest otworzona, przypuśćmy że .....

#10:  Autor: zefciuSkąd jesteś: Poznań PisanieNadesłano: Pt lip 23, 2004 6:23 pm
    ----
Fizyk i matematyk dostali zadanie. Każdy otrzymał deskę, w którą były wbite dwa gwoździe. Jeden do końca, drugi do połowy. Należało te gwoździe wyjąc.
Fizyk oparł na wbitym do połowy gwoździu, zrobił dźwignię, przykładając małą siłę wyciągnął drugi gwóźdź, z tamtym drugim trochę pomęczył, ale wyjął.
Matematyk spojrzał "ten wbity do końca to ciekawszy wariant, zaczniemy więc od niego" męczył się dwie godziny, wyciągnął, po czym spojrzał na wbity do połowy "to zadanie rozwiążemy wykorzystując rozwiązanie już znane" - i wbił gwóźdź do końca.



Biolog, fizyk, matematyk oglądają dom, do którego weszły 2 osoby, a po chwili wyszły z niego trzy.
biolog: rozmnożyli się.
fizyk: to błąd pomiaru
matematyk: jeśli wejdzie tam jeszcze jedna osoba, dom będzie pusty.

#11:  Autor: bergmanSkąd jesteś: Torun/Wawa PisanieNadesłano: Wt lip 27, 2004 12:53 am
    ----
eee i tak zadne dowcipy nie przebija mojego wykladowcy(uniwerek wiecej nie powiem bo bedzie wiadomo o kogo chodzi:p) :)

-politechnika ksztalci inzynierow a uniwersytet... darmozjadow,

-coz nie chcial bym panstwa martwic... ale w sumie to matematyka... hmmm ma sie blizej konca niz srodka

-dobra to by bylo na tyle o calkach a teraz zabierzmy sie za rzeczy naprawde istotne turbina wankla(nie daje glowy co do pisowni ani nazwy:P). wiec matematyka matematyka nikomu nie potrzebna ale Tu sie jednak przydala



(teksty pozbawione "" bo sa pisane z dokladnoscia co do mojej pamieci, profesor doktor habilitowany rzuca nimi tak sobie z wewnetrznej potrzeby powiedzenia czegokolwiek bo glupio tak stac mazac po tablicy i nic nie mowic wiec czasem przerywa powie cos i dalej smaruje tablice)

#12:  Autor: DobromilaSkąd jesteś: Łódź/Zielonka PisanieNadesłano: Wt sierp 10, 2004 12:10 am
    ----
- czym się różni kobieta-matematyk od świnki morskiej?
- niczym. bo ani to świnka, ani morska.

Puszczający oczko Zawstydzony



-> Rozrywka

Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Strona 1 z 1