''Meijin'' Yasunari Kawabata
25-08-2003 o godz. 13:20:10
Nadesłane przez Slawek
Zapraszam do lektury maleńkiego wycinka powieści "Meijin" pierwotnie wrazz poniższym tekstem opublikowanego w książce: "Spacer z Go":
„Meijin” (Mistrz Go), a traktującej o partii Go z lat 1937-1938 pomiędzy starym, ustępującym mistrzem Honinbo Shusai a młodym Kitani Minoru (występującym w powieści jako Otake). Rozgrywka ta, zaaranżowana przez jedną z gazet, przez miesiące przykuwała uwagę Japonii. Pojedynek trwał sześć miesięcy z trzymiesięczną przerwą na pobyt Shusai w szpitalu.
„Meijin” (Mistrz Go), a traktującej o partii Go z lat 1937-1938 pomiędzy starym, ustępującym mistrzem Honinbo Shusai a młodym Kitani Minoru (występującym w powieści jako Otake). Rozgrywka ta, zaaranżowana przez jedną z gazet, przez miesiące przykuwała uwagę Japonii. Pojedynek trwał sześć miesięcy z trzymiesięczną przerwą na pobyt Shusai w szpitalu. Każdemu z graczy przydzielono czterdzieści godzin na partię, na bieżąco zamieszczano informacje z jej przebiegu. Nakład gazety publikującej zapisy gry i komentarze wzrósł trzykrotnie. Partia ta ukazuje zderzenie dawnej tradycji z nowymi trendami. Trendami dotyczącymi nie tyle sposobu gry, co relacji pomiędzy graczami. Niezwykle istotnym motywem powieści jest ścieranie się nowego „współczesnego” podejścia do gry, stawiającego ponad wszystko bezwzględne stosowanie raz ustalonych reguł, z tradycją każącą naginać owe zasady formalne do wymogów bardziej istotnych reguł: szacunku dla nauczyciela oraz tradycji i stawiania ponad wszystko poszukiwania tradycyjnego konsensusu. W Go tradycja rządziła do czasów nowożytnych w sposób dla ludzi Zachodu niewyobrażalny. Nawet tak podstawowa rzecz jak reguły gry nie była skodyfikowana i zapisana (aż do roku 1948) i określona była właśnie przez tradycję.
Powiedzieć by można, iż Mistrza prześladował w jego ostatniej grze nowoczesny racjonalizm, dla którego wymyślne reguły były wszystkim, z którego zniknęła cała gracja i elegancja Go jako sztuki, który całkiem pozbył się szacunku dla starszych i nie przywiązywał żadnej wagi do wzajemnego szacunku pomiędzy ludźmi. Piękno Japonii i Orientu opuściło drogę Go. Wszystko zamieniono na reguły i przepisy. Drogę do awansu na wyższy stopień, która zwykła rządzić życiem gracza, zamieniono na skrupulatny system zbierania punktów. Walkę zaczęto prowadzić tylko po to, aby wygrać i nie było już miejsca na pamięć o godności i aromacie Go jako sztuki. Nowe czasy to nacisk na prowadzenie walki w warunkach abstrakcyjnej sprawiedliwości, nawet gdy przychodziło mierzyć się z samym Mistrzem. (...) Być może to co się stało było naturalne, w końcu Go to pojedynek i pokaz siły.
Od ponad 30 lat Mistrz nie grał Czarnymi. Był najlepszy ze wszystkich, nie ustępował nikomu. (...) Prawdopodobnie był ostatnim z prawdziwych mistrzów, czczonych w tradycji Go rozumianego jako sztuka i droga życia. (...) Zdawałoby się, iż Mistrz Shusai na wiele sposobów stał na granicy pomiędzy nowym a starym. W dniu, którego aura była mieszanką ubóstwienia i bałwochwalstwa, Mistrz wszedł w swoją ostatnią grę jako ostatnie z żyjących wcieleń dawnych dni. Szczęściem było urodzić się u zarania ery Meiji. Prawdopodobnie nigdy więcej nie będzie możliwym dla nikogo – nawet dla Wu Ch’ing-yuan z naszych czasów - nie wspominając nawet o morzu łez, w których Mistrz spędził swe czeladnicze lata by zawrzeć w swej jednej osobie całą panoramę historii. (...) Ostatnia gra mistrza, kończąca jego karierę, powinna być otoczona czułą uwagą młodszych, mieć w sobie finezję i subtelność drogi wojownika, tajemniczą elegancję sztuki, wszystko, aby uczynić z niej arcydzieło samo w sobie; ale nawet Mistrz nie mógł stać poza regułami równości.
Yasunari Kawabata Meijin
Tłumaczenie z angielskiego Sławomir Piela, na podstawie: Master of Go (tłum Edward G Seidensticker) Vintage International 1999
|