Jak pozbyć się złej passy
11-03-2007 o godz. 10:03:57
Nadesłane przez ouigkmy
Artykuł Tasmin'a Jones'a, który ukazał się w 43. IGN "Goama"
(http://gogame.info/)
Internet daje świetne możliwości do gry w Go, zwłaszcza dla Goistów i Goistek żyjących na Zachodzie, gdzie jest mniej możliwości by grać na żywo. Logując się na serwer taki jak IGS czy KSG, możesz za dnia i w nocy grać z przeciwnikiem o tej samej sile. Często gra się kilka gier w jednej takiej sesji, a niektórzy weterani grają dziesiątki gier dziennie.
Co w tym wszystkim złego? Przecież dobrze mieć nieograniczony zasób Go pod ręką...? Powstaje jednak problem kiedy przegrywasz grę, którą byś wygrał gdybyś nie popełnił jakiejś fatalnej gafy, albo gdyby przeciwnik nie wykaraskał się niespodziewanie z beznadziejnej dla siebie sytuacji. Czujesz się wtedy sfrustrowany, i natychmiast zaczynasz nową grę, by nadrobić przegraną. W niektórych przypadkach wygrywasz, i wszystko jest w porządku. Często jednak tak bardzo chcesz wygrać, że zapominasz o tym, by grać dobre ruchy. Grasz kilka overplayów, i rychło jesteś za nie ukarany, co tylko powoduje więcej frustracji. I tak to się ciągnie przez kilkanaście gier, aż dochodzisz do wniosku że lepiej byłoby gdybyś w ogóle nie nauczył się grać w Go... Co za szkoda!
Jeżeli jest choć jedna rzecz w Go na której się znam, to są to złe passy. Właśnie jestem po dwóch dniach grania w których z piętnastu gier przegrałem trzynaście lub czternaście.
Chcę na początku podkreślić, że w Go nie jest tak że jeden z graczy ma prawo wygrać. Nie popadnij w "Błąd Hazardzisty" (tzw. Gambler's Fallacy), polegający na przekonaniu, że po serii przegranych gier w końcu musisz wygrać, bo są coraz mniejsze szanse na to, że zła passa będzie się ciągnęła dalej. Jak ustawisz właściwy handicap, masz 50% szans na wygranie każdej gry. Jak rzucisz monetą, jest 50% szans że spadnie ona na orle, niezależnie od tego, jak ona spadała przedtem. Szansa na wylosowanie 100 orłów pod rząd jest taka sama jak wylosowanie każdej innej sekwencji! Tak samo możemy sobie wyobrazić - choć nie jest to przyjemna myśl - przegranie sto lub tysiąc gier pod rząd...
Kiedy się gra na turnieju albo w klubie, różnie bywa, ale raczej nie odnosi się całych serii klęsk lub zwycięstw (przyjmując, że się gra na właściwym handicapie). Wydaje mi się, że jest kilka powodów na to, że złe passy zdarzają się częściej w internecie niż w realu. Jednym powodem jest to, że grając na żywo, jesteś w towarzystwie, przez co ściągasz nieco cugle swoim emocjom. Innym powodem jest fakt, że musisz przeczekać jakiś czas, by zagrać nową grę - w klubie, nikt z Tobą nie zagra kiedy jesteś opanowany złością, a w turnieju musisz zaczekać do następnej rundy. Ponadto, jak się gra na gobanie, po grze często jest jej omówienie. Wszystkie te momenty refleksji i odpoczynku pozwalają Ci się uspokoić, a kiedy jesteś spokojny, robienie sensowych decyzji jest o wiele łatwiejsze.
Z tego wynika, że najważniejszą rzeczą w pozbyciu się złych pass w internecie, jest odpoczynek pomiędzy grami. Naparz sobie kawy albo pójdź na spacer, albo przejrzyj swoją poprzednią grę, i postaraj się odkryć jak mogłeś zagrać w niej lepiej.
Związane z opanowaniem emocji przez robienie sobie przerwy, jest przekonanie, że wygrywanie nie jest jedynym celem w grze w Go. Czy jesteś zadowolony grą, w której grałeś źle, ale wygrałeś bo przeciwnik zrobił gafę? Ja nie jestem. Przychodzi mi na myśl wypowiedź O Rissei sprzed kilku lat. Powiedział, że zaczął dopiero odnosić wielkie sukcesy, kiedy jego celem w grze stało się znajdowanie najlepszego ruchu, a nie samo wygrywanie. Dopiero wtedy mógł spać w nocy przed grą, i spokojnie grać następnego dnia - a wiadomo jak się potoczyło dalej. Jeżeli się starasz grać najlepiej jak potrafisz, będziesz czerpał przyjemność zarówno z przegranych, jak i wygranych gier, i prawdopodobnie zaczniesz częściej wygrywać.
Innym powodem złych pass jest paradoksalnie to, że stajesz się silniejszym graczem. Nie jeden raz w szybkim tempie moja wiedza o Go wzrastała, i zacząłem wygrywać z ludźmi, z którymi dawniej nie miałem szans. I wtedy zacząłem przeceniać moją nową siłę, i nagle przegrywałem przez nieuwagę. Rychło grałem przejęty emocjami, a moje gry stały się mieszaniną dobrych pomysłów z beznadziejnymi błędami.
Cały sęk w tym, że proces nauki nie jest jak prosta linią na wykresie. Nie nazywają tego "learning curve" (dosłownie: "krzywa nauki") bez powodu! Kiedy uczysz się nowych rzeczy, potrzeba trochę czasu na to, by powstała harmonia pomiędzy nowymi umiejętnościami a starą wiedzą. Jest to podobne do żonglowania: łatwo się żongluje trzema piłkami, ale kiedy dodasz jedną piłkę, musisz poświęcić trochę czasu by odzyskać dawną płynność.
Radzę Wam byście byli odważni, i ciągle się uczyli - i zaakceptowali to, że czasami się popada w złe passy.
Coś, co może Wam pomóc w takiej sytuacji, to jest ponowne przestudiowanie podstaw. Nic Ci nie da znalezienie świetnego tesuji lub przeczytanie długiej sekwencji, jeżeli nie zagrasz dobrze prostych rzeczy. Chodzi o to, by nie stosować na siłę swojej nowej techniki tesuji lub sabaki, i w odpowiednich sytuacjach grać proste ruchy, trzymając się podstaw. Kiedy nadejdzie okazja, będziesz miał szansę zademonstrować swoje nowe umiejętności. Ale jeśli nie zagrasz podstawowych rzeczy dobrze, nie będzie czasu na te wykwintne zagrania. Jest powód na to, że podstawy są właśnie podstawami - są to techniki i pojęcia które wywierają największy wpływ na grę.
Postaw sobie pytanie, jak ważne jest Go dla Ciebie? Nie jest przyjemnie przegrać grę przez fatalny błąd w byo yomi, ale jakie są tego efekty dla Twojego całego życia? Czy ktoś, oprócz Ciebie, się przejmuję tym czy jesteś 5 kyu czy 5 dan na KGSie? Czy warto denerwować zonę, męża, dzieci, matkę lub ojca z powodu przegranej gry?
Profesjonaliści również mają swoje doły. Wyobraź sobie jak to musi być grać po raz pierwszy w turnieju Honinbo, i przegrać wszystkie gry. Takie rzeczy się zdarzają, a co więcej, profesjonaliści nie tylko przegrywają gry, ale również tracą pieniądze i prestiż z powodu każdej przegranej. Gracz amatorski ma przywilej grania wyłącznie dla przyjemności, i nie musi się martwić o prestiż czy o swoje dochody.
Sposób na pozbycie się złych pass jest by nauczyć się patrzyć z dystansem na Go. Go jest tylko grą. Poprawia mi się humor kiedy odchodzę od mojego komputera i widzę jak rozrabiają moje śmieszne koty. Go jest świetne, ale jest tylko jedną z rzeczy, dla których warto żyć.
Podsumując: rób sobie przerwy, staraj się grać jak najlepiej, skup się na podstawach, i nie zapominaj o wszystkich innych dobrych rzeczach w Twoim życiu. A gdybyś oglądał moje gry na KGSie, to przypomnij mi moje własne rady!
Tasmin Jones
tłumaczył gkmy |