Chciałbym przedstawić kilka mitów jakie panują w świecie Go i mam nadzieję, że wywołać jakąś dyskusję.
1. Jestem za słaby aby grać na internecie. Muszę najpierw trochę pouczyć się teoretycznie.
- Spowodowane oczywiście sromotnymi przegranymi kiedy zaczęło się grać na necie. Wiadomo, że graczy 30k nie ma dużo i bardzo szybko dochodzi się do poziomu 20k (kwestia tygodnia – miesiąca), dlatego będąc totalnie początkującym ciężko jest znaleźć kogoś z kim wygramy. Ale pamiętajmy o jednym – gramy aby się czegoś nauczyć, mówi się, że trzeba przegrać pierwszą setkę gier aby zacząć wygrywać i to prawda (choć liczba trochę przesadzona
2. Handicapy są niehonorowe. Nie chcę ich brać bo wyjdzie, że jestem słabszy.
- Nie ma nic złego w dawaniu i braniu handi. Rozumiem, że ktoś może się wstydzić, ale właśnie po to jest ranking aby określić różnicę kamieni i wyrównać szanse. Nikt kto da tobie handi nie będzie cię traktował gorzej – wręcz przeciwnie – posiadanie handi sprawia, że gracz biały ma równego sobie przeciwnika, którego musi traktować poważnie i walczyć z nim wszystkimi swoimi umiejętnościami. To właśnie brak handi może sprawiać, że będziemy lekceważeni i biały będzie grał dla zabawy. Go jest jedną z niewielu gier gdzie jest tak doskonale rozwinięty i sprawdzający się system handicapów. Powinniśmy się cieszyć z tego a nie wstydzić.
3. Przegrałem na równi o 10 punktów z graczem o 5k silniejszym... jestem coraz lepszy.
- Może i tak może i nie... prawda jest taka, że silniejsi gracze często nie grają na drastyczną przewagę, ale właśnie na zwycięstwo o kilka punktów. Wiele się mówi o pro wygrywających o 0,5 punktu i w tym przypadku jest podobnie – tylko różnica punktów jest większa. Moim zdaniem zarówno zwycięstwo jak i przegrana o jakąś ilość punktów nie ma znaczenia, liczy się fakt zwycięstwa i przegranej.
4. Jestem za słaby na branie udziału w turniejach (na necie jak i w realu)
Rozumiem, że gracze początkujący mogą się czuć przygniecieni siłą tych dłużej grających, ale turnieje są dla wszystkich. Są w nich podziały na grupy właśnie w zależności od siły. Nie ma czego się bać, ani kompromitacji – bo nikt tak nie pomyśli. Stres i strach są jedynymi przeszkodami, bo na pewno nie umiejętności. Słabsi gracze często mówią, że nie mają czego „gdzieś” szukać, czy to na turniejach, czy na turniejach akademii, czy nawet są za słabi aby wyjechać na LSG(sic!), czy do Pragi. Nic bardziej błędnego.
5. Im silniejszy mnie gracz uczy tym więcej się nauczę. Jestem za słaby aby uczyć.
Chyba najczęściej mówiony mit po „za słaby jestem”. To czego się nauczycie nie zależy od siły waszego nauczyciela, ale od jego umiejętności przekazywania wiedzy. Więc jeśli ktoś nie ma talentu do nauczania (czy grania gier treningowych) to niewiele wiedzy przekaże. Z własnego doświadczenia najlepiej uczyłem się od graczy o 4-6k silniejszych, gdyż pomimo, że nie potrafiłem grać jak oni to potrafiłem zauważyć do czego dążą i co robią ich kamienie. W przypadku gier z dużo silniejszymi czułem się zagubiony, bo cokolwiek robiłem okazywało się to błędem.
Wielokrotnie zachęcałem i będę nadal zachęcał do nauczania słabszych przez graczy 10-20k. Sami się wiele możecie dzięki temu nauczyć, jak i pomożecie mniej doświadczonym koleżankom i kolegom. Jeśli ktoś ma mniej niż 6k to w zupełności nie potrzebuje nauczyciela danowca aby robić postępy.
To tak kilka z mitów... zachęcam do dyskusji i dopisywania kolejnych.