Ze mna bylo tak:

Najpierw przeczytalem opis w "Przewodniku Gier" Pijanowskiego seniora (nie Wojciecha), ktory bardzo zachecal do gry. Znalazlem wiec kolege w szkole, z ktorym zaczalem grywac na kartce papieru (czasami trzeba bylo przepisac, bo juz byla tak pomazana i pokreslona, ze sie nie dawalo nic widziec). Ko w takich warunkach raczej sie nie grywalo, zreszta - kto to tam wiedzial, co to jest ko! kiedy nawet zdarzalo sie wstawianie w atari non-stop, czy granie "drabinek" otwartych z dwoch stron (potem zdziwienie, ze jednak sie wyrwal z opresji..).

Potem (polowa lat 70-tych) pojawil sie jakis pierwszy polski komplet do go: byly to pionki takie jak do Chinczyka - smukle wieze, ktore lubily sie przewracac przy lekkim stuknieciu tekturowej (sic!) planszy, wiec byla dodatkowa zabawa. A kolory byly calkiem odjechane: niebieskie i pomaranczowe! ROTFL!

Nastepnie pojawily sie komplety juz bardziej podobne do "czegos": plaskie plastikowe "kamienie" wielkosci i ksztaltu obecnych jednogroszowek w kolorze tym razem pomaranczowym i bialym. One z kolei mialy inna wlasciwosc: zabitych kamieni nie dawalo sie zdjac z planszy nie posliniwszy wpierw palca, wiec znowu bylo zabawnie...

Potem pojawilo sie udogodnienie: "kamienie" nadal byly plaskie, ale mialy dodatkowe "cos" wystajacego do gory (patrzac z boku wygladalo to tak: _|_ ), dzieki czemu dawalo sie jakos juz je wyciagac z planszy. Kolory bodajze biale i niebieskie.

Dopiero w latach 80-tych, kiedy juz na powaznie zaczalem grywac - moj brat mieszkajacy "na Zachodzie" kupil mi porzadne kamienie ze szkla i goke w Niemczech Zachodnich (haha) w sklepie Ishi Press.

Jak pozniej poszedlem do klubu, to juz tam grali ludzie na jakims sprzecie ofiarowanym przez Japonczykow. Goban wykonany przez jakiegos kolege wlasnorecznie kupilem od niego nieco pozniej.

Jakis czas potem Czesi zaczeli produkcje swojego sprzetu, wiec juz bylo latwiej zdobyc, a jeszcze potem Wlodek Malinowski zaczal produkcje NORMALNYCH kompletow.

A teraz to juz zaden no problem z kupieniem sprzetu....

A wy? od czego zaczynaliscie? Powspominajmy poczatki.

Narysowałem sobie dziewiątkę na kartce, a zamiast kamieni miałem 5 i 10 groszówki

Wyszukałem wiórową deskę narysowałem na niej linie 13x13 i 9x9 mazakiem do płyt CD.Za kamienie posłużyły mi guziki

2 Maja 2004 r. pomost nad Promenadą w Wałczu,
po południu, sqreek vs kamyk

Deska i kamienie kolegi zakupiona z pewnością u Maliniaka.

Czasem w szkole Go na papierze (kartka, kratka i ołówki)

później prezent od rodziców na urodzinki Goban + szklaczki
Służył mi długo bo aż 1,5 roku
przed długi czas sie kurzył, nie miałem z kim na nim grać. (w tej części Polski)
W międzyczasie doczekałem się magnetycznego^^

Gobanik znów zobaczy światło dzienne W Poznańskim klubie nowe rekordy frekwencji - sprzętu zbrakło !!! (9.01.2008)
a do Poznania przyjedzie silny gracz z którym będzie można sie zmierzyć na co dzień/tydzień.

czas użyć Pronto?

Pewnie już o tym zestawie pisałam w innym temacie, ale najwyżej.
Pierwsze moje gry były na zestawie zrobionym przez mojego Tatę - materiał z wyszystymi liniami ("gobrus") i kamienie w postaci walców ze sklejonych kilku tekturowych kółek

Pierwszy sprzet na ktorym gralem to jakis stary komp z pracowni info w moim bylym LO.
A tak powarznie to na gobanie z e-go nie pamietam zazwy zestawu ale stal cos 100 chyba

Pierwszy sprzęt, na jakim grałem to (pomijając komputer) kartka z narysowanymi liniami (9x9) i płytki z gry scrabble'opodobnej (białe literą do dołu, czarne literą do góry). Nawet nieźle się grało
Obecnie posiadam zestaw magnetyczny (rodzice stwierdzili, że będą problemy, żeby schować taką wielką dechę :/ ), ale i tak gra się dobrze

U mnie pierwsza była: tekturka z narysowaną kratką + fasola w dwóch kolorach z warzywniaka. :) Mimo, że było to dosyć dawno (moja przygoda z Go trwa już ponad rok) to nadal niektórzy z mojej rodziny nazywają Go "grą w fasolki".

Ja grałem na mapie, tam były takie linie, niepotrzebne zakrylem jakimiś gazetami... plansza 9x9
Kamienie - muszelki i żołnierzyki

A ja nie pominę komputera, to był Pentium III graliśmy przez kurnik. Kolega mnie przez komunikator zagadał i tłumaczył zasady praktycznie w trakcie gry, potem jeszcze chyba z pół roku albo rok zazwyczaj ze mną wygrywał.
Jakoś z pół roku po pierszej grze kupiłem najtańsze szklane kamienie najtańszą drewnianą dechę w e-go.pl. i jeszcze po kilku miesiącach przyszliśmy dopiero do klubu I graliśmy dalej, a potem on przestał grywać i 9h to za mało pomocy dla niego bym miał problem wygrać

Standardowo była to karta i dlugowpis. W niedlugim czasie deska samoróka i miedziaki + srebrne ALe jak zaczalem braciaka rozwalac to kupilem zestaw maliniaka. Teraz mam nieco lepszy zestaw ale ten pierwszy nadal darze wyjątkowym sentymentem:)

Plansza z klocków LEGO ograniczone 19x19 ogrodzeniem z zestawu "Paradise" i żółto-niebieskie klocki - o 6 rano w Nowy Rok... To były czasy

Na papierowej, ale z prawdziwymi kamieniami ^^ kumpel przyniósł do szkoły, a deski już nie chciało mu się targać

Commodore 64, program się nazywał Microgo. Kto chce sobie zobaczyć na emulatorze, niech sciągnie tutaj: nitroroms.com/view/Com...9.t64.html - ale nie oczekujcie wysokiego poziomu rozgrywki :> wtedy mnie jednak nie wciągnęło, nawet nie zrozumiałem do końca zasad.

A w realu - szachownica i peerelowskie monety.