Artykuł autorstwa A.Dinerchtein który ukazał się w dwóch częściach w 36. i 37. numerze IGN "Goamy" (
http://gogame.info)
Gram w Go od szóstego roku życia. W trakcie mojego goistycznego życia byłem w wielu klubach i miałem wielu nauczycieli, a teraz sam uczę Go. W tym cyklu artykułów chciałbym podzielić się swoimi przemyśleniami, aby pomóc Wam uniknąć kilku błędów popełnianych zwykle przez nauczycieli Go.
Mój ojciec, który ma 12 kyu, był moim pierwszym nauczycielem. Głównym celem gracza, który wprowadza Was w reguły gry nie jest uczynienie Was silniejszymi. Przede wszystkim musi Was zmotywować do kontynuowania gry w Go, tak abyście nie porzucili gry wraz z przegraniem kilku partii pod rząd. Nie jest nawet konieczne wyjaśnienie dziecku wszystkich zasad. W istocie, nawet dorosłemu trudno jest na początku zrozumieć fałszywe oczy, ko czy seki. Wyjaśniwszy, że kamienie kładzie się na przecięciach linii, pierwszym zadaniem, które postawił mi ojciec, było tworzenie obrazków z wykorzystaniem kamieni do Go. Gdy nauczyłem się jak je stawiać i jak brać jeńców otaczając kamienie przeciwnika, nauczył mnie, że celem Go jest tworzenie terytorium.
Kiedy gracie pierwszą partię z dzieckiem, nie starajcie się wykorzystać całej swojej siły i zbić wszystkiego na planszy. Zacznijcie z 4 lub 5 handicapami na planszy 9x9. Po kilku tygodniach możecie zmniejszyć handicap. Dzieci lubią wygrywać, rywalizować ze sobą, lubią też dostawać nagrody i poprawiać rankingi. Nie starajcie się nauczyć ich zbyt wielu rzeczy na raz. Nie każde dziecko jest w stanie utrzymać skupienie na 10-minutowej lekcji teorii Go. Nie zmuszajcie go do nauki wielu japońskich terminów. To żaden problem, jeśli „korigatachi” nazwie „głupią stertą kamieni”!
Po kilku miesiącach nauki Go w domu mój ojciec poznał mnie z doświadczonym nauczycielem. Mamy w naszym mieście wielki Pałac Szachów z jedną salą przeznaczoną na Go. Zacząłem uczyć się Go 2-3 razy w tygodniu pod kierunkiem Walerija Szykszyna. Możecie znać to nazwisko z powodu wyników jego dzieci, Swietłany i Ilii. Mój nauczyciel znany jest z wprowadzenia kilku innych silnych uczniów, wliczając Andrieja Kulkowa, Timura i Artema Duginów. Można to nazwać „szkołą sportową”. Najlepszy uczeń otrzymuje stypendium od naszego rządu, które pokrywa również wszystkie wydatki na grę w turniejach ogólnokrajowych i międzynarodowych.
Dwa razy w tygodniu postępowaliśmy według takiego schematu nauki: krótki wykład, po którym następowała poważna partia lub kilka gier błyskawicznych. W trakcie weekendów graliśmy turnieje szkolne. Mieliśmy lokalny system klasyfikacyjny, a zwycięzca każdego turnieju dostawał awans o pół stopnia. Ten ranking w ogóle nie był ważny poza szkołą, ale nadal pamiętam, jak byłem szczęśliwy, kiedykolwiek tylko podnosiłem swój stopień.
Każdy uczeń miał zeszyt do zapisywania gier turniejowych (w Rosji notujemy je podczas gry, lecz w Korei sugeruje się, aby robić to po partii). Nasz nauczyciel odtwarzał je dla całej grupy uczniów podczas lekcji.
Szkoła Go Szykszyna dała mi mnóstwo doświadczeń. Tam pokonałem drogę od 20-kyu do 3-dan i chciałbym podziękować mu za jego naukę.
Jedynym słabym punktem szkoły rosyjskiej było traktowanie słabszych uczniów, to znaczy tych, którzy nie mogli osiągnąć poziomu dan. Oni po prostu rezygnowali z Go i jedynie paru z nich nadal grywa hobbistycznie na serwerach. To była szkoła sportowa! Jeśli chcieliście się utrzymać, musieliście się wykazać dobrymi wynikami.
W 1997, gdy miałem 3- lub 4-dan, zaproszono mnie do nauki Go w Korei. Koreańskie kluby Go bardzo mną wstrząsnęły. W moim rodzinnym mieście był tylko jeden klub Go (lepiej byłoby powiedzieć – sala Go), a w Korei można było znaleźć kluby na każdej ulicy.
Są dwa rodzaje klubów Go w Korei:
1.Szkoły dla początkujących, którzy uczą się Go kilka godzin tygodniowo jako hobby.
2.Szkoły dla dzieci chcących osiągnąć poziom zawodowy. Spędzają w klubach Go większość swojego czasu, a część z nich mieszka nawet w szkolnych internatach.
Jest wiele różnic między koreańskimi i rosyjskimi szkołami Go:
1.W Korei dzieci dostają specjalne książki do odrabiania pracy domowych. Przy każdym ćwiczeniu jest okienko do zapisywania poprawnych odpowiedzi. Nauczyciele regularnie sprawdzają je w szkole.
2.W Korei przyjęte jest karanie dzieci za złe zachowanie. Zazwyczaj bije się je linijką po rękach lub zmusza do trzymania ciężkiego przedmiotu (jak książka do Go) na głowie przez dłuższy czas.
3.Zamiast krótkich jednodniowych turniejów, wykorzystują duże ścienne tablice, na których można wpisywać wynik po wygranej w pojedynczej grze. Można grać z tym samym przeciwnikiem kilka razy (zazwyczaj na handicapie). Pod koniec każdego miesiąca zlicza się wyniki. Dzieciaki, które uzyskały wysoki procent zwycięstw dostają wyższy stopień, a przegrani patrzą, jak ich pozycja spada.
4.W Rosji nauczyciel często z nami grywał w naszych lokalnych turniejach, szczególnie, jeśli była nieparzysta liczba uczestników. W Korei nauczyciele są bliscy bogom i bardzo ciężko jest dostać szansę zagrania z nimi. Głównym zadaniem każdego nauczyciela jest utrzymanie dyscypliny w klubie i przeglądanie gier uczniów.
Obecnie granie w Go jest w Korei popularne i według statystyk ponad 30% męskiej populacji zna zasady gry. Trudno jest ocenić system koreański. Czy rzeczywiście jest dla dzieci dobry? Choć, można zauważyć, że dzieciaki naprawdę szybko tutaj dorastają.
Jest w nim jedna rzecz, której nie mamy co zazdrościć – to przyszłość dziecka, które poświęciło wszystkie swoje wysiłki starając się zostać zawodowcem (nawet opuszczając szkołę), ale nie mogło nim się stać. Jest to wielu dobrych nauczycieli i dyrektorów klubów, tak więc nie jest łatwo znaleźć pracę związaną z Go.
Dyrektorzy największych koreańskich szkół Go narzekają na system i próbują go zmienić, tak aby każdego roku więcej ludzi wchodziło do klasyfikacji zawodowej. Ale mimo wszystko zgadzam się ze stanowiskiem Yoo-Changhyuka, 9-dan, który powiedział, że nie stara się zatrzymać każdego ucznia, nawet jeśli dużo płaci (do 1000 USD miesięcznie). „Kontaktuję się z rodzicami i mówię im, że ich dziecko nie jest wystarczająco utalentowane, aby zostać zawodowym graczem, i sugeruję im, aby znaleźli inny cel”.
Wydaje się, że wkrótce ujrzymy kryzys. Jest tak wiele niespełnionych marzeń w świecie koreańskiego Go.
Choi Chelhan, 9-dan, rzucił myśl, że największą możliwą przyjemność z gry mają amatorscy gracze 2-3 dan. Być może powinniśmy posłuchać jego sugestii. Po co zamieniać znakomite hobby w ciężką pracę?
tłumaczenie Mariusz Bartosiak (bartek)