Pozwolisz, że zamienie kolejnośc cytatów, nie powinno to wpłynąc na sens twojej wypowiedzi, jeżeli jednak, to przepraszam.
luke200304 wrote: |
Pisalem o poczatkach, w ktorych jeszcze oczy nie sa _przyzwyczajone_ do gobanu(w kontekscie - punkt odniesienia).
|
Tak właśnie zrozumiałem, i pisałem o takich samych początkach - osobach które przyszły po raz pierwszy/drugi do klubu, dopiero poznaly zasady, zagrały 2 gry, nie widzą atari, etc.
luke200304 wrote: |
Masz racje, ze 20 gier z doswiadczonym graczem moze dac bardzo duzo, ale opierajac sie o naturalna metode poznawania go, prawda jest, ze swiezo zapalony goista ma bardzo ograniczone pole odnosnie rozumienia podstaw go.
|
Zgadza się, wcale nie oczekuje że po 20 grach z lepszym początkujący nagle wszystko pojmie.
luke200304 wrote: |
Mysle, ze zle mnie zrozumiales. Nie neguje roli nauczyciela juz od momentu zapoznawania sie z zasadami go.
|
Hmm, no faktycznie tak zrozumiałem.
Bo jak inaczej mam interpretować: (podkreślenia moje)
luke200304 wrote: |
Postaraj sie zrozumiec, ze zanim zacznie Cie ktokolwiek uczyc, sam musisz juz miec jako tako pojecie o go i chociazby minimalne wyczucie atmosfery gry... Trudno cokolwiek przekazac komus, kto dopiero tydzien wczesniej zapoznal sie z zasadami i zagral kilka gier, calkowicie nie rozumiejac sytuacji na planszy. |
oraz w drugim mailu:
luke200304 wrote: |
[...]jednak prawdopodobnie ciezko byloby sie dogadac dwojgu ludzi, z ktorych jedna nie zauwaza, kiedy stawia kamien w atari.
|
Jak z tego rozumiem uważasz, że zanim zacznie nas czagoś uczyć nauczyciel (tzn. zanim zaczniemy grać z kimś silniejszym) to w jakiś sposób początkujący musi
sam osiągnąć jakiś minimalny poziom od którego będzie mógł/będzie warto grać z nauczycielem.
Otóz ja uważam wręcz przeciwnie. Dlaczego początkujący miałby bez żadnej pomocy poznawać zasady i podstawy (zauważanie atari)?
Wiele razy ja i inni przedstawialiśmy zasady osobom które o Go nie miały pojęcia, a następnie graliśmy z nimi gry szkoleniowe. Uważam, że właśne silniejsi powinni pomagać początkującym w zrozumieniu zasad i poznaniu podstaw. Taka jest różnica między człowiekiem a komputerem. Człowiek dostrzeże jakie błędy najczęściej popełnia początkujący i może prowokować sytaucje na planszy dzięki którym początkujący będzie mógl poćwiczyć pewien aspekt gry (np. zauważanie atari/self-atari).
Nie mówie, że taka osoba silniejsza ma być od zaraz jakimś wielkim nauczycielem - komentować gry, przeprowadzać lekcje etc
Ma po prostu grać z początkującym, wytknąć ewidentne błędy i sprowokować sytuacje które oduczą początkującego je popełniać
Moim zdaniem, klub (czy kgs) to powinno być miejsce, gdzie może wejść osoba z ulicy, poznać zasady i zawsze znaleźć chętnych do gry. Nie chciałbym klubu, gdzie taka osoba usłyszała by, że zanim znajdzie kogoś, kto będzie miał chęć czegoś jej nauczyć to musi sama zgłębić zasady i podstawy. A taki obraz klubu wyłania się z opisu, który zainicjował wątek, a także, niestety, z Twoich wypowiedzi.
Piszesz, że ciężko się dogadać z osobą, która "nie zauwaza, kiedy stawia kamien w atari". Myśle, że włąśnie każdy goista może idealnie dogadać się z taką osobą! Czyż sami nie stawialiśmy na początku swoich kamieni w atari? Nie pamiętasz już tego? Czyż nadal nie zdarza ci się postawić kamienia w self-atari? Bo mnie jak najbardziej
Myśle, że Go jest własnie taką grą, w której każdy przechodzi przez to samo, nie da się nauczyć rozwiązywania skompilkowanych tsumego nie stawiając wcześniej dzięsiątek kamieni w self-atari
Uważasz też, że Igowin to najlepsze wprowadzanie do zapoznania się z grą. I tu ja się znowu nie zgadzam. A chyba nawet myśle że to jest najgorsze wprowadzenie i powinno się go unikać, jeżeli tylko jest taka możliwość.
Go to jest gra w której uczestniczy dwóch graczy, jest grą w której koniec i wynik partii są de facto ustalane przez samych graczy na drodze dyskusji. Dlatego też zdecydowanie lepszym wprowadzeniem do gry jest, gry początkujący gra z innymi ludźmi i nasiąka atmosferą gry. Najlepiej w klubie, pomiędzy innymi gobanami, w otoczeniu zachwytów nad nowymi tesuji, płaczu nad straconymi grupami
A do tego widząc, że nie tylko jemu padają grupy, ale także znacznie silniejszym graczom.
I nigdy nie zgodze się, że lepsza od tego może być gra z bezdusznym IgoWinem.
Natomiast jeśli chodzi o sprawe blitzy, to hmm, przy 10s na ruch tak naprawde nie ma czasu zastanowić się nad ruchem, gra się ruchy intuicyjne i wyuczone. I myśle że początkującemu blitze dadzą bardzo mało, ponieważ będzie grał ruchy losowe - wiem że przy dłuższym czasie te ruchy też będą na takie wyglądały, ale gracz będzie miał na ich temat inne zdanie - i w dodatku nie będzie miał czasu zobaczyć jaki był efekt tego ruchu - bo nie ma na to czasu musząc myśleć nad następnym ruchem. Bardzo często grając z początkującymi zdarza się, że gracz taki zastanawaia się nad kolejnym ruchem, i po chwili mówi "słuchaj, ten poprzedni ruch nie był dobry, co? Bo teraz nie moge tego a tego, albo ty możesz to a to". W blitzu jak początkującem padnie grupa, to nie będzie mial zielonego pojęcia który z jego ruchów to spowodował.
Natomiast zgadzam się, że powinien grać "szybkie gry" a nie myslec po 5 min nad każdym ruchem. I nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że to raczej nauczyciel powinien mu grzecznie zwracac uwagę, że nad danym ruchem myśli już bardzo długo, niż zegar.